Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian

Pod koniec wakacji postanowiłam wyposażyć Dibi w nowe ochraniacze ujeżdżeniowe, a że powstał z tego fajny komplecik, także i w kaloszki. Niestety, tak jak z czaprakiem firmy Lovequestrian mam same dobre doświadczenia, tutaj już od pierwszych sekund testu spotkało mnie rozczarowanie. 

Co do danych technicznych, są to ochraniacze ujeżdżeniowe i kaloszki, model chyba z poprzedniego roku o nazwie "Green". Do wyboru były podobne, tylko piaskowe lub bordowe. Zestaw ma podszycie ze sztucznego futerka, aczkolwiek jest to ładne i przyjemnie miękkie zastępstwo. Wierzchnia warstwa została zrobiona z skóry syntetycznej, pikowanej w romby cekinami.
Kaloszki są zrobione w ten sam sposób, z takich samych materiałów, tyle że sam kalosz jest neoprenowy, a futerko występuje tylko na górze.

Do zestawu była dołożona firmowa torba, a komplet obejmuje tylko 2 ochraniacze, w teorii można stosować na przód lub tył (producent zaleca wtedy wziąć rozmiar o jeden większy). 

Podczas oglądania byłam zadowolona z zakupu, materiały faktycznie wyglądały na porządne (podobno ich sprzęt jest produkowany wyłącznie w Polsce), rzepy istotnie można by określić jako solidne (jak na stronie producenta). Zapięłam je, by trochę się "rozciągnęły", bo każdy kto kupuje ujeżdżeniowej bibeloty wie, że zawsze są wysyłane na płask i trzeba się namęczyć, zanim się je odpowiednio wygnie :p.



Po kilku dniach przyszedł moment testów (wcześniej było za błotniście) i jakie było moje zdziwienie, gdy przy zakładaniu pierwszego z ochraniaczy, w drobny mak pękło logowanie. Jak widać na zdjęciu, pękły także nitki, którymi okrągły znaczek był przyszyty. Nie za bardzo było nawet co zbierać, bo złoty konik rozpadł się na naprawdę wiele elementów. 

Domyślić się można, że ogarnęła mnie niezła irytacja, bo dopiero ochraniacz dotknął nogi konia. Jak będzie więc po treningu? Czy którykolwiek z 4 złotych elementów się ostanie? Rozwiążę zagadkę, po jeździe pozostały już tylko dwa, gdyż jedno z logo na kaloszku ułamało się połowicznie.

Co do samych ochraniaczy, dobrze leżą na nogach (chociaż kaloszki były dosyć na styk - wzięłam rozmiar L, a jak wiemy, Dibi nie jest ogromnymi koniem). Jednak, okazuje się, że nogi pod nimi naprawdę źle się wentylują. Mam inne ochraniacze z futerkiem i pierwszy raz spotkałam się z tak przegrzanymi i mokrymi nogami po niezbyt wymagającym treningu (a temperatura była raczej z tych sprzyjających). Nie wspomnę nawet, o ilości brudu, jaki do białego futerka przylgnął.

Na szczęście po szybkim praniu dosyć spora część tego brudu zeszła bez większego trudu, aczkolwiek na kaloszkach futerko bardzo mocno się ubiło i nie wygląda już zachęcająco. Z kolejnych minusów, bo jest ich tu zatrważająca część, z jednego z ochraniaczy zeszła owa syntetyczna skóra i wyszedł biały materiał, który był pod spodem. Wszyscy się zgodzimy, że nie jest to definicja wykonania z wysokiej jakości materiałów, jak zapewnia producent na stronie produktu. 

Pragnę tu zaznaczyć, że cena kompletu to 149 zł za ochraniacze i 75 zł za kaloszki. Nie są więc to rzeczy z niskiej półki cenowej, umieściłabym je raczej w średniej z próbą awansu na wyższą, ponieważ w nowej kolekcji ceny wzrosły kolejno do 169 zł i 99 zł. Po takich doświadczeniach raczej trudno będzie ponownie zaufać firmie w kwestii ochraniaczy. 

Podsumuję teraz wszystko w formie plusów i minusów. A więc zacznę od plusów, bo jest ich mniej. Oczywiście, są to moje subiektywne opinie i doświadczenia, zawsze jest szansa, że trafiłam na jakiś wyjątkowo wadliwy egzemplarz.

Plusy:

➕ spore promocje na sprzęt, dzięki czemu komplet można dostać za około 120 zł
➕ wygląd zdecydowanie przyciąga oko, design jest elegancki i pod tym względem, dopracowany
łatwość w czyszczeniu materiału wierzchniego, jak i futerka
➕ duża liczba rozmiarów (4), dzięki czemu można lepiej dobrać wielkość do konia lub, jak zapewnia producent, wyposażyć się w zestaw na wszystkie nogi

Minusy:

➖ cena katalogowa nieadekwatna do jakości
➖ słaba jakość syntetycznej skóry
➖ żałosnej wręcz jakości wykonanie logo, które pokruszyło się od samego założenia 
ochraniacza na nogi
kaloszki się obracają, a sam rzep ledwo starcza, by zapiąć kalosz na nodze

noga bardzo się przepaca od ochraniacza, nie ma wentylacji
➖ futerko szybko się niszczy i ubija





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aplikacja Equilab

Ogłowie START Woden