Dlaczego mój ostatni trening był beznadziejny?

Nienawidzę przegrywać. To chyba dosyć oczywiste i wielu z was na pewno ma podobne odczucia po gorszym treningu - przegrałam. Nie tylko z koniem, ale ze swoim brakiem kompetencji, z emocjami czy stresem. "Wyszło jak wyszło, następnym razem się poprawie" - no dobrze, tylko jak masz zamiar to zrobić? 
Ja zazwyczaj po prostu godzinami obserwuje filmy z treningu (taki jest powód ich powstania), sekunda po sekundzie, klatka po klatce, by przeanalizować swoje błędy oraz zrozumieć, w którym momencie straciłam kontrolę nad koniem. Jakie były charakterystyczne rzeczy w tej sytuacji, jak wygladała moja postawa i jakie sygnały wysyłała mi Dabrówka. Jeśli doszliście do momentu, gdzie Dąbrówka wpadła w przeszkodę, a następnym razem się zatrzymała, chyba rozumiecie, jaki problem bede próbowała rozwiązać (głownie dla siebie, ale zapisanie tego pomoże mi bardziej, niż samo zapamiętanie, a przy okazji i wy możecie skorzystać). Nie bede się skupiała oczywiście tylko na tych dwóch nieszczęsnych filmach, ale także ogólnych sytuacjach, gdy skoki sprawiają nam problem. 


Najłatwiej wyróżnić trzy przykłady zachowań, które przydarzają się nam w treningu, a  chcemy je wyeliminować:
➡️ tempo konia jest zbyt duże, napędza się na przeszkodę, a jeździec traci kontrole;
➡️ koń jest zaskoczony przeszkodą (co z tego, że 5 sekund temu mu ją pokazywałeś) i cała koncentracja zeszła na uważne przyglądanie się jej, przez co w tym momencie tępieje na wysyłane przez ciebie pomoce;
➡️ twój brak pewności, wahanie się przed skokiem oddziaływuje na konia, który również traci odwagę do oddania skoku (jak to mój trener zawsze powtarza, żeby dobrze skakać, sam musisz najpierw rzucić serce za przeszkodę). 
Wypisanie przykładów jest bardzo proste, ale co dalej? Taka prawda, że celem naszego trening powinna być umiejetność efektownego ocenienia, "co poszło nie tak", mówiąc kolokwialnie. Umieć szybko zidentyfikować przyczynę zachowania konia i umieć wprowadzić odpowiednia korektę, by sytuacja się nie powtórzyła. I niestety, tu spuszczę zasłonę milczenia na swoje własne zachowanie, ale należy oczywiście pamietać, do czego służy bat, ostrogi, czy wodze i na pewno nie do wyładowywania swoich emocji na koniu. Jak popatrzycie jeszcze raz na te trzy przykłady, w żadnym nie ma winy konia, a jedynie brak umiejętnego poprowadzenia go przez jeźdźca. Brak odpowiednich sygnałów, gdy sytuacja wymagała, nieumiejętność skupienia zwierzęcia na chcianym celu lub po prostu strach. 
Przykładowym rozwiązaniem problemu "nr 1" jest praca nad samym dojazdem do przeszkody. Często mam problem z Dabrówką, która "faluje", szarpie się albo po prostu kłoci się w trakcie dojeżdżania do przeszkody. Odpowiednie postępowanie naprawi problem, a "dyskusję" i skupianie się nie na oddaniu skoku go pogorszy. Tutaj jest tak samo ważna konsekwencja (opisana w poprzednim poście), co w ujeżdżeniu, koń w końcu zrozumie i zaakceptuje ćwiczenie, jeśli będziesz w spokojny sposób go do niego przekonywał, w ten sam, dobry sposób. Dosyć prostym (pomysłem, rzecz jasna) sposobem jest powrót do początku - a dokładniej - skoków z kłusa. Trzeba tez pamietać, by przeszkody były łatwe i przyjemne, to zakorzeni dobry nawyk w twoim koniu i da mu zapamietać, że nie ma się czego bać. Takie skoki z kłusa dobrze jest wplatać pomiędzy prace w galopie, ma także po skoku robić wolty, koła czy inne ćwiczenia (ja zawsze dokładam żucie wodzy z ręki) nie skokowe, do momentu, aż wierzchowiec odpuści i się rozluźni, wtedy możesz przejść do stępa. 
Implus w skokach jest bardzo ważna. Same z Dabrówka mamy często z tym problem. Należy pamietać, że dobre oddanie skoku wiąże się z prostą zasadą - musisz wzbudzić w koniu chęć do skoku, ta ochota (impuls) ma go ponieść do skoku, a ty możesz zająć się tylko kontrolą tej energii, by została skierowana w odpowiednią stronę. 
Na każdy problem jest sposób, a ściślej mówiąc, ćwiczenie. Najlepiej oczywiście kontaktować się z doświadczonym trenerem, osobą, która zna ciebie i twojego konia, a co za tym idzie, widzi na codzień twoje problemy. Jeśli jednak szukasz pomysłów, chętnie podzielę się ciekawymi ćwiczeniami, przynajmniej kilkoma. 
Skoki ze stępa: ćwiczenie może się wydawać i nienormalne, ale pomoże przy leniwym koniu. Często zdarzają się konie, które wydają się spokojnie i stateczne, a kryje się za tym brak chęci do angażowania się w trening. Ważne jest uświadomienie sobie, że to zadaniem jeźdźca jest utrzymywanie zainteresowania konia w czasie treningu. Więcej rozpisywać się tu nie będę, bo wydaje mi się to dosyć oczywiste (jeśli chcecie coś więcej, proście w komentarzach). Jak więc wykonać to ćwiczenie? Prosto. 
Podstawowa sprawa - mała stacjonarna ze wskazówką. Twoja praca na niej jest ważna, więc pamiętaj, że istotny jest tu żywy stęp, a nie wleczenie się i zatrzymanie przed przeszkodą. Kiedy koń dojedzie do przeszkody, musisz go zachęci do skoku, jeśli jest bardzo mało zainteresowany, użyj bata za lydką, do wzmocnienia sygnału. Uważaj, by podczas skoku nie pociągnąć konia za pysk, możesz mieć luźniejsze wodze, a skorzystać z paska przy siodle lub grzywy, takie szarpnięcie dałoby odwrotny efekt od zamierzonego - przecież chcesz, by przeskoczył. Prawdopodobnie pierwszy skok będzie leniwy i niezgrabny, nie przejmuj się i powtórz ćwiczenie, w następnych próbach powinien się zainteresować orzeszkodą, próbuj do momentu, gdy osiągniesz zamierzony efekt. 
❗️ Linia z drągów: taki zabieg z pewnością przyda ci się, gdy koń skręca po oddaniu skoku, nie chcąc iść dalej po równej linii na wprost. Duża cześć młodych koni ma takie problemy, ale na pewno znajdą się tez starsze egzemplarze. 
Żeby pomóc więc sobie i wierzchowcowi, ustaw bardzo prostą kombinacje, nawet 2 stacjonarny w odległości kilku metrów (wedle uznania). Następnie prostopadle do przeszkód dołóż drągi, tak by wyznaczyły korytarz. Pomiędzy nimi równolegle powinny na początek być 3 m odległości. Takie ograniczenie zmusi konia do zachowania prostej linii między oddaniem kolejnego skoku. 
❗️ Skoki na kole: jeśli pojawiają się problemy z braniem zakrętów, dobrym ćwiczeniem będzie opcja ustawienia małych przeszkód na planie koła. W tym ćwiczeniu jest ważne zachowanie odpowiedniego kształtu (a więc idealnego koła) a także dostosowanie wielości (nie za ciasne) do konia. 
Problemy z wygięciem na zakrętach, z ich wielkością czy tez brak natychmiastowej reakcji na sygnały może mieć kilka podłoży, często w nieprawidłowej pracy ujeżdżeniowej. Ważne jest, by planować trasę, jaką masz zamiar jechać, mieć ją w głowie i z pełną świadomością dojechać do miejsca, do którego się wyznaczyło (trochę jak zbieranie strzałek w SSO w czasie wyścigu). Ważne jest tutaj "pracowanie" wzrokiem i kierowanie go w miejsce wybrane przez siebie jako cel, co więc za tym idzie, tam prowadzenie konia. Ćwiczenie zaproponowane przeze mnie zaczynasz od zagalopowała na dowolną przeszkodę. Utrzymuj równy rytm na kole, cały czas pilnując, by zgniecie było jednakowe. Jeśli uznasz, że ćwiczenie było już dobrze wykonane, zmieniasz kierunek i wykonujesz tę samą serię w drugą stronę. Ważne jest zachowanie "zdrowego rozsądku", po zaplanowanej ilości skoków zrób koniu przerwę i daj odpocząć. To dla niego wysiłek umysłowy i fizyczny. Oczywiście, jeśli pełne koło jest dla ciebie wyzwaniem, zacznij od wygięcia na jednej przeszkodzie (nawet na krótkiej scianie), albo 2 przeszkód na kole, stopniowo podwyższając poziom. Wersja zaawansowana wypracowania tego problemu jest rownież związana z wykonaniem kołek Hapa Hansena, ale sama bym nawet się tego nie podjęła. 
Teraz czas na ostatni problem, jakim jest wyłamanie. Mnie na szczęście zdarzający się stosunkowo rzadko, zawsze jednak mrożący krew w żyłach. Mamy do wyboru dwie, najbardziej klarowne sytuacje: albo koń omija przeszkodę bokiem, a widać po nim zaskoczenie, że miał oddać skok, albo jedzie wyraźnie na przeszkodę, ale pod koniec najazdu skręca, co jest nagłe i nie oddaje skoku. 
O ile pierwszy problem może w dużej mierze wynikać z twojego braku zdecydowania i strachu, tak drugi wymaga powrotu do bardziej podstawowych ćwiczeń i skorygowania błędu. Istnieje na to pewne ćwiczenie (brzmi strasznie), w którym nacisk jest kładziony na wąskie fronty z odkosami.
Zacznij od ustawienia wąskich przeszkód, w linii, a do przeszkód dodaj odkosy. W przypadku konia, który naprawdę nie chce oddać skoku na węższą przeszkodę dodaj korytarz z drągów jak w ćwiczeniu wyżej (byleby odległość tym razem była mniejsza, np. ok 1,5-1 m). 
Najlepiej oczywiście zacząć od kłusa, w dwóch kierunkach. Osoba ci towarzysząca (przyda się!) po każdym najeździe odsuwa ciut odkosy, by w ostatniej fazie całkowicie je odsunąć na bok. Taka próba pomoże ci w precyzyjnej jeździe na środek przeszkody. 
No dobrze, ale dlaczego nie wyraziłam nic więcej na temat wpisu? Czyli tytułu o tym, że mój trening był beznadziejny?
Głownie dlatego, że chce wam pokazać, że na każdy problem moim zdaniem trzeba zastosować trzy kroki:
1. Przeanalizuj trening, wyłap błędy;
2. Znajdź odpowiedź/ćwiczenia na rozwiazanie problemu;
3. Użyj nowo zdobytej wiedzy na następnym treningu, pamiętając jaki masz cel. 
Jak pisałam na początku, to głownie pomoc mi, a przy okazji chcę trochę podpowiedzieć wam. Był beznadziejny, bo byłyśmy nie skupione, bo był jakiś dyskomfort, bo był gorszy dzień, bo był chaos, bo był strach, bo było za dużo emocji. Ale to nas nie skreśli - idziemy wypełnić krok trzeci z naszej listy. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aplikacja Equilab

Ogłowie START Woden

Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian