Aplikacja Equilab


Na Equilab trafiłam przypadkiem już wieki temu, nawet nie pamietam, czy była to reklama na Instagramie, czy po prostu podczas przeglądania nowości w App Store przykuła mój wzrok. Do tamtej chwili korzystałam z Endomundo, gdzie w kategorii jeździectwo od czasu do czasu popykałam w teren, albo dla czystej "statystyki" liczyłam liczbę metrów, jakie Dąbrówka pode mną przegalopowała. Niestety, jak wiele osób twierdzi, sposób w jaki aplikacja funkcjonuje jest niewspółmierny do prawdziwej sytuacji, dziejącej się "w siodle". Błędne pomiary, albo prędkość bliska 60 km/h, jak widziałam w screenach na pewnej fejsbukowej grupie.



Na przeciw temu wychodzi Equilab. Przedstawia ona nam szereg funkcji, możliwości i opcji. Po pierwsze - dodajemy tutaj na nasz profil konie, na których trenujemy. W ten sposób statystyki są przejrzyste i nie musimy się domyślać, którego dnia na jakim wierzchowcu trenowaliśmy (ja na przykład używam osobnego "konia" jako rower). Panel, w którym dodajemy konie jest rozbudowany, wybieramy kierunek, w jakim wierzchowiec jest użytkowany, jego wiek, rasę czy wagę. Do konia możemy dodać również listę jeźdźców. Nie można pominąć faktu, że zwierzęta są w wirtualnej stajni, gdzie (o ile nasi znajomi mają konto) konie można nawet dzielić. 



  • Kiedy już wybraliśmy partnera do jazdy, isteniej możliwość zmienienia typu treningu - tutaj twórcy się popisali, ponieważ kategorii mamy naprawdę wiele, od standardowych, jak ujeżdżenie czy skoki, po treningi cardio albo 
  • Oczywiście aplikacja wszystko liczy - czas, dystans, kalorie, ilośc minut w konkretnych chodzie, a nawet podział na strony w jakie jechaliśmy (ale tutaj coś im chyba nie działa, ja zazwyczaj mam po 1 sekundę);
  • Po rozwinięciu dystansu i czasu wyświetlają nam się dokładniejsze dane - czyli konkretnie ile czasu spędziliśmy w danym chodzie wraz z dystansem np. tylko dla galopu, najszybsze tempo oraz ilość uderzeń na minutę;
  • Na koniec każdego treningu wyświetla nam się trasa, narysowana na mapce, z podziałem na kolory - jeden kolor, jeden chód;
  • W panelu zakańczającym trening mamy możliwość ocenienia naszego samopoczucia po treningu, jak i stan w jakim koń był, a także poziom trudności, na jakim jeździliśmy (typu hard, easy czy medium);
  • Bardzo fajną, dodatkową możliwością jest dodawanie zdjęć z danego treningu/terenu/zawodów albo zapisania notatek;
  • Każdy trening który odbędziemy jest udostępniany na tablicy dla znajomych, coś jak aktywność na Instagramie. Jeśli jednak nie chcemy, by inni wiedzieli, że jeździliśmy, wystarczy przełączyć trening na tryb prywatny.



Dolny pasek pokazuje nam pięć zakładek - stronę startową, skąd możemy zacząć trening albo dodać już odbyty (może nie będziemy wtedy wiedzieli ile kalorii spaliliśmy, ale przynajmniej przebyte 45 minut doda się do statystyk konia, polecam jeśli ktoś nie zawsze używa telefonu podczas jazdy). Kolejny znaczek to chmurki czatu, przyjaciele. Właśnie tutaj znajduje się cała aktywność osób, które mamy w kontaktach. Możemy serduszkować albo komentować jazdy innych, w nagłówku zawsze znajdziecie informacje kto jeździł oraz na jakim koniu, a także czas i dystans treningu. 



Zakładka "Trends" to nic innego jak ogólna i podsumowana ilośc jazdy i godzin wraz z kilometrami. Domyślnie aplikacja wyświetla nam ostatni tydzień, jednak po kliknięciu na datę istnieje możliwość pokazania wszystkich treningów od zainstalowania aplikacji (dla mnie to prawie rok) i statystyki dla tego okresu.

W tym miejscu trzeba wspomnieć o takiej opcji jak "energia", gdzie możemy znaleźć rozpiskę, (po podaniu masy konia) jakie pierwiastki oraz nawet wyliczoną ilość, powinniśmy podawać. "Compare" zestawia nasze statystyczne jazdy do ogólnych jazd z całej aplikacji w danej dyscyplinie. 
I tak jak widzicie, według tego wykresu, w przypadku skoczków, moje treningi mają ciut mniej stępa, są krótsze, ale za to jest dużo więcej kłusa i galopu, a także robimy większy dystans. Tutaj kategorii również nie brak, więc można porównać swoje statystyki z każdym sportem. 


Kolejna podstrona to kalendarz. Nic nadzwyczajnego, oprócz tego, że mamy już gotowe kilka kategorii - jak weterynarz czy zawody. Możemy dodać wydarzenie dla siebie, jak i dla konkretnego konia. Jeśli ktoś nie jest fanem analogowego zapisywania wizyt kowala, na pewno chętnie skorzysta z takiego rodzaju przypomnienia na później, kiedy to ta wizyta była.



Ostatnia ze stron jest naszym profilem. Mamy oczywiście możliwość wgrania zdjęcia profilowego (w tle jest zarezerwowane dla konta Prenium) a także zdjęć koni do ich indywidualnych stron. Wirtualna stajnia może być stworzona przez nas, albo możemy być dodani jako członkowie do większej społeczności, a także tutaj znajdziemy opcje współdzielenia koni, które w naszej aplikacjowej stajni. Dowolnie za pomocą suwaka możemy zaznaczać, które konie z naszych są dostępne do "wzięcia w trening", a które nie. 


 

Zalet wymieniłam chyba dość, czas na trochę minusów przy nazwie. Najoczywistszy - jeśli zapłacisz, damy ci lepsze opcje. Kiedy zakupimy Prenium, możemy chociażby wyeksportować nasze treningi ze statystykami. Oprócz tego daje nam to kilka pomniejszych opcji, bez których żyć się da.  Zważywszy na to, że przy zakupie jednego miesiąca płacimy prawie 45 zł, a na rok taka subskrypcja to wydatek rzędu 360 zł. Wątpię, by jakiś koniarz sobie na to pozwolił.


Zdecydowanie darmowa wersja jest na wysokim poziomie. Szata graficzna godna pochwały, a ilość opcji daje masę możliwości. Najfajniejsze? Rysunek trasy na mapce lub satelicie, który możemy wyeksportować jako zdjęcie, albo własne zdjęcie z treningu z długością treningu i dystansem u dołu. Uważam, że to genialny dodatek chociażby na IG czy stronę na FB z opisem treningu.

Więcej na kanale YT (kliknij)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogłowie START Woden

Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian