Czaprak Lauria Garrelli "Moena" + kantar "Scotland"

Nie dawno w sklepie jeździeckim Dobry Koń zakupiłam czaprak z kolekcji Moena, który wydawał mi się wtedy czarny, ale po sprawdzeniu w katalogu i przy świetle dziennym, faktycznie jest lekko granatowy.


Podszyty siateczką, wydawał się porządny jak reszta moich czapraków z modeli HKM'owych, niestety się nim rozczarowałam. Od razu się ubrudził, po jeździe (jednej) wygląda jak po miesiącu intensywnej jazdy. Materiał, z którego jest, niby śliski, a jednak brud się bardzo przyczepia. Przynajmniej pot i sól nie przebiła na zewnątrz. Niestety poza tym, ta śliczna lamówka się obdarła przy popręgu, co samo w sobie nie jest niczym niezwykłym, bo często tak się zaczyna niszczenie czapraka, tylko czemu po jednej jeździe? O dziwo z prawej strony bardziej, niż z lewej, ale i tak jestem zawiedziona, że to złoto się zdarło i wyszło coś na kształt gumy spod spodu. 

Na plus ładnie wykonana aplikacja i generalnie, to ten model naprawdę jest ładnie uszyty, zdarzało się w czaprakach LG, że były źle zszyte, albo i coś się urwało i trzeba było cerować. Podczas jazdy nawet się nie przesuwał, co też jest zaletą.



Drugą rzeczą, którą zakupiłam z modeli LG, jest kantar z kolekcji Scotland. Tutaj zdecydowanie mogę pochwalić wykonanie i cenę, bo chociaż pierwotna to 100 zł, przeceniony był na 40 zł, czyli tyle, ile kosztuje teraz zwyczajny (niekoniecznie dobry) kantar w większości sklepów. 


Dibi nie chciała pozować, ale widzicie tutaj, że nachrapnik jest podszyty futerkiem, tak samo jak część potyliczna. Z ogromnych plusów jest fakt, że kantar z obydwu stron, właśnie przy potylicy, jest odpinany, przez co po pierwsze - można łatwo go zdjąć po założeniu ogłowia, po drugie - istnieje idealna opcja wyprania samego futerka.
Okucia są czarne, co wygląda świetnie, nigdy nie miałam kantara z takim połączeniem, a jeszcze granatowe taśmy wszystko dopełniają. 
Chociaż full, okazał się trochę na Dąbrówkę za duży i spokojnie mogłam wziąć cob.


Wykończenia są dokładne, z boku znajduje się metalowe logo. Jest to kantar do bryczesów, które kiedyś zakupiłam i muszę przyznać, że kompatybilność elementów kolekcji naprawdę zaskakuję na plus. 
Po tygodniu używania futerko nadal jest czyste, chociaż tutaj wchodzi w grę też fakt, że moje konie nie chodzą za dużo w kantarach. 
Niemniej, ten kantar to mój najlepszy zakup i zdecydowanie "10/10".

Dodatkowe informacje znajdziesz na kanale: klik

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aplikacja Equilab

Ogłowie START Woden

Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian