Czym chronić nogi? Krótki przewodnik po owijkach, ochraniaczach i podkładkach

Na Facebooku czy innych social mediach bardzo dużo jest ciągłych dyskusji, jakie ochraniacze/owijki/kaloszki można polecić dla konia. Co warto kupować, co omijać. Dziwie się więc, że nie powstał jeszcze żaden obszerny ranking, gdzie ktoś mógłby zaznaczyć, co go interesuje i jakie cechy musi sprzęt posiadać, a strona ta sama by podrzucała podpowiedzi (ach, gdybym bardziej uważała na programowaniu, to bym takie coś wam zrobiła :p). Mamy do wyboru przecież milion różnych możliwości, a każda firma nie oferuje tylko całej gamy kolorów, ale także modeli ochrony nóg. 

Przykład ochraniaczy otwartych z firmy Tattini
Ciężko to może dla nas pojąć, ale jeszcze dziesięć lat temu ochraniacze skokowe (otwarte) były kategoryzowane jako "sprzęt specjalistyczny" i panował wielki dziw, że dzieci w szkółkach zaczynają się w nie wyposażać. "No bo po co?". Teraz jest to coś praktycznie tak powszechnego jak własne szczotki, kantar czy czaprak. 

Tak więc dzisiejszym postem chciałabym wam trochę przybliżyć jakie rzeczy możecie wsadzać na nogi konia, czym się kierować przy wyborze i czemu mają zapobiegać. Decyzja należy tylko do was i najważniejsze jest kierować się potrzebami danego konia.   

1. Owijki (bandaże) 

Owijka z podkładką
Zazwyczaj wykonane z miękkiej dzianiny lub polaru, lepiej niż ochraniacze utrzymują temperaturę rozgrzanych mięśni i ścięgien. Najchętniej używane oczywiście przez ujeżdżeniowców, ze względu na dużą swobodę ruchów i zakres zgięć. Największą wadą jest nasiąkanie wodą, więc w mokre dni i na zalanych placach zdecydowanie odradza się jazdy w owijkach, gdyż przemokną i będą ciążyć na końskiej nodze. 

Bandaże treningowe na pewno nie można łączyć z stajennymi owijkami. Są zazwyczaj elastyczne - bawełniane, syntetyczne lub polarowe. Zakończone rzepem, który ułatwia mocowanie na kończynie, a także zapobiega rozpięciu się lub zsunięciu w czasie jazdy. 

Kupimy je zazwyczaj w pakietach 4 sztuk (w Niemczech więcej jest pakowanych po 2 sztuki), do zestawu w większości wypadków dostaniemy pokrowiec. Sprzedawane w długości 3m (na normalnego wzrostu konia), ale nic nie stoi na przeszkodzie, by samemu je skrócić do odpowiedniej długości (znam wiele takich osób, które dzięki temu idealnie dopasowały owijki do potrzeb konia). 


Owijki bez podkłade
Osobiście używam owijek z HKMu, Yorka i Lidla. Najlepsze jakościowo są Yorki, ale każde owijki spełnią swoje zadanie przy odpowiednim użytkowaniu. Spokojnie kupicie owijki w cenie ok. 40-50 zł i będą one wystarczały nawet do regularnych treningów. Droższych owijek niż te 60 zł nie testowałam, ze względu na bogaty asortyment z tańszych firm. 

2. Podkładki

Podkładki z firmy Eqst z materiału Air

  Spora część osób pod owijki (pod elastyczne - obowiązkowo) zakłada podkładki, które chronią ścięgna i skórę przed uciskiem. Wykonane zazwyczaj z polaru, pikowanej bawełny, pianki (np. Air) albo tworzyw z dziurkami. Coraz popularniejsze stawały się podkładki silikonowe. 


Podkładki bawełniane z Mustanga
Mało jest na rynku, ale można spotkać bandaże łączone - zazwyczaj od spodu polar, a następne warstwy elastyczne, albo pod elastycznym materiałem doszyta jest i cała podkładka. Takie owijki zazwyczaj są dużo droższe. 

Za mocno zaciągnięta owijka, nawet z podkładką może tamować krążenie i uciskać ścięgna. Co ciekawe, zanim zaczęto szerzyć owijki dedykowane koniom, ludzie radzili sobie bandażami elastycznymi z aptek, barwionymi na chciany kolor. 

Osobiście wolę Eqstowe podkładki ze względu na wygodę zakładania (rzep w środku), a nogi po nich są mniej zgrzane niż zwykłej bawełnie, ale Mustang wykonuje również świetne podkładki w niskiej cenie. 




3. Ochraniacze pełne 

Ochraniacze ujeżdżeniowe Covalliero
 Najbliżej spokrewnionymi do owijek ochraniaczami są ochraniacze pełne (kontaktowe, treningowe). Wykonane są z miękkiego elastycznego neopreonu, zazwyczaj kolorowe. Umożliwiają one ochronę całego nadpęcia, łącznie ze stawem pęcinowym, bez ograniczania swobody ruchu. Zapina się je zazwyczaj na trzy rzepy + jeden na języku obejmującym staw od dołu. Niektóre modele mogą mieć także od wewnętrznej strony naszyte wzmocnienia, istotne przy koniach strychujących. 

Sprawdzają się przy codziennej jeździe, lubiane przez klasycznych jeźdźców i westernowców. Łatwo jest je dopasować do budowy koni danego konia, efektowanie wyglądają i jak pisałam, zazwyczaj występują w dużej gamie kolorystycznej. 

Połączenie ochraniaczy z kaloszkami
Największą wadą jest to co w przypadku bandaży, nasiąkanie wodą w deszczowe dni. Przy połączeniu ich z kaloszkami istnieje obawa, że koniowi trudniej będzie zginać staw (stawią one wtedy jeden "ciąg" na nodze). 

Mam tylko jedne takie ochraniacze, właśnie z Covalliero i zepsuły się po kilku jazdach (recenzja na blogu). 


4. Strychulce i półstrychulce 

Tylne ochraniacze - strychulce

Powstanie strychulców wymusiły konie strychujące (stąd nazwa). Konie z wadami ruchu istniały od zawsze, a ten typ ochraniaczy ma im zapewnić bezpieczeństwo w treningu. Co nie zmienia faktu, że każdy koń podczas gwałtownego uskoku może się uszkodzić. 

Strychulce mogą być długie (osłaniające całe nadpęcie powyżej stawu pęcinowego) albo krótkie i te drugie właśnie nazywamy półstrychulcami. Ochraniają one jedynie staw od wewnątrz (zakładane na tyle nogi, jak na zdjęciu obok). 



Wśród strychulców króluje także neopren, wykonane z niego ochraniacze po wewnętrznej stronie kończyny mają przyszyte anatomicznie wyprofilowane ochronne łyżki z twardszego tworzywa. Z reguły są zapinane na rzepy, jeden lub dwa, w zależności, na które nogi idą strychulce.  

Tego typu ochraniacze są najbardziej uniwersalne. Chronią ścięgna i stawy. zapewniają pełną ruchomość i możliwość zgięć. Poleca się je dla młodych koni, na początek, ale tak naprawdę sprawdzą się w każdej konkurencji i na każdego konia. 

5. Ochraniacze otwarte 

Ochraniacze otwarte z HKMu
Jeden z najbardziej popularnych typów ochraniaczy, aktualnie najłatwiej dostępne na rynku. Zostały stworzone z myślą o skokach i początkowo tylko do nich używane, teraz praktycznie stanowią dodatek do każdego typu jazd i na każdym typie koni. 

Niestety, trzeba pamiętać, że tego typu ochraniacze, w przeciwieństwie do strychulców, nie chronią całej nogi, dlatego łatwiej by doszło do urazu. Tylna część to twarda skorupa, wykonana z tworzywa albo skóry,  doskonale zabezpiecza ścięgna, a przy dużych obciążeniach nie musimy się obawiać o staw pęcinowy. Jednak, nadpęcie z przodu pozostaje odsłonięte (są tam jedynie rzepy), które w ten sposób jest narażone na uderzenia. Zaletą jest pełna ruchomość stawu, tak ważna w czasie oddawania skoku i maksymalnego zgięcia nad przeszkodą. 

Tylne skorupy z zestawu HKMu
Tylne ochraniacze zazwyczaj są nazywane właśnie skorupą i najczęściej są również z tworzyw sztucznych, odpornych na pęknięcia i inne uszkodzenia. Zapewniają elastyczność, dzięki czemu pracują wraz z nogą podczas ruchu. 

Przy wyborze ochraniaczy dla siebie najważniejsze jest kierowanie się wygodą konia. Muszą zapewniać odpowiednią wygodę. Oprócz tego, jeśli trenujemy na halach, dużo łatwiej będzie utrzymać w porządku ochraniacze np. z futerkiem, niż po treningach na brudnym placu. 



6. Kaloszki

Kaloszki neoprenowe z futerkiem z HKMu
Wiele koni poza strychowaniem, także ściga się kopytami, co zapewnia obawę, że zrobi sobie ranki. Zagrożone są piętki, koronki i pęciny. Aby zminimalizować ryzyko jakiegokolwiek urazu, stworzono kaloszki. Osłaniają one dolne rejony kończyny, wykonywane z przeróżnych materiałów. 
Najczęściej spotykanymi (i najtańszymi) są te gumowe, gładkie lub karbowane, gdzie krawędź jest wywinięta na zewnątrz, by nie obetrzeć (sama takie mam, ale dosyć szybko urwały się wszystkie rzepy od zapięć). Największą obawą przy gumowych kaloszkach jest odparzenie w bardzo ciepłe dni. 

Nieco droższe i podobno lepsze (też nieprawda) są kaloszki z neoprenu lub pianki, miękkie, zazwyczaj bardziej eleganckie (np. z futerkiem i brokatem). 

Bardziej zaawansowane modele mają od spodu kształtki, które zapobiegają przekręcaniu się kaloszków na kopytach w czasie jazdy. 

Tym krótkim przewodnikiem chciałam wam przybliżyć temat ochrony nóg (to i tak jeszcze nie wszystko, co rynek oferuje). To co wybierzesz dla swojego konia jest kwestią bardzo indywidualną, musisz kierować się tym, jakie są jego potrzeby. Myślę, że jednak w ten sposób nieco przybliżyłam temat owijek, ochraniaczy czy kaloszków. Oczywiście istnieją także równie potrzebne ochraniacze transportowe, na ogon itd., ale skupiłam się jedynie na tym, co przyda ci się w treningu. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aplikacja Equilab

Ogłowie START Woden

Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian