Ochraniacze Covalliero



Chyba wszystkie recenzje tutaj były pochlebne, a jak nie, to chociaż pozytywne. Dzisiaj przychodzę do was z przedmiotem, którego zakup okazał się fatalną decyzją. Mowa tutaj o moich jedynym ochraniaczach ujeżdżeniowych, Covalliero. Kupiłam je w zestawie, (żeby nie wydawać dużo pieniędzy szukałam kompletu) za około 120 zł, co jest mało, fakt, ale bywało już, że tańsze produkty były lepsze, niż te droższe. Oczywiście miały być przeznaczone na obóz, na który miałam jechać, więc ze względu na duże koszty też chciałam tu trochę zaoszczędzić.

Dobra, koniec tłumaczeń, czas na opis produktu. Są to ochraniacze pełne, ujeżdżeniowe, z neoprenu, zapinane na cztery rzepy. Już przy pierwszym założeniu zauważyłam, że rzepy są słabej jakości, pruły się na brzegach, a szwy zaczęły puszczać. Bardzo zwracam na to uwagę, tak samo jak w przypadku owijek, co mogliście zaobserwować na kanale. Druga sprawa, która wyszła po jeździe, to zmechacenia. Oczywiście, to normalne, że od użytkowania ochraniacze się niszczą (tak jak skokowe rysują), jednak w miejscu tych zmechaceń i przetarć, 2-3 jazdy później zrobiły się realne dziury.

Wracając do tych dziur, po założeniu ich jakoś właśnie z czwarty raz, zauważyłam, że neoprenowa pianka całkowicie się podziurawiła, jakby ktoś pociął ją nożem, szwy od neoprenu poszły po równych kątach, tworząc odłamania. Zdjęcie dodam wam jak zrobie, bo byłam w takim szoku, że nawet nie myślałam, żeby się za to zabrać.

Niestety, ja nie lubię nadpsutego sprzętu, postaram się jakoś zszyć, albo załatać te miejsca, ale zaznaczam, że pojawiły się nie na jednym, ale na chyba 3 ochraniaczach, co zmienia postać rzeczy i ciężej będzie to naprawić.


Naprawdę jestem złego zdania teraz o firmie, której ochraniacze nie wytrzymały nawet tygodnia. Ciekawe jakby to było, kiedy zabrałabym je na obóz, gdzie było 7 treningów. Zakup całkowicie nie udany i wątpię, bym źle akurat trafiła, a reszta partii była idealna. Patrząc na ceny ochraniaczy, to fakt, niższa półka, ale nie zmienia to faktu, że oczekuje się produktu, który posłuży długo. Z tą firmą nie miałam nigdy wcześniej styczności, ale patrząc po rynku cały czas gdzieś są, ludzie używają ich produktów i nie widziałam skarg czy negatywnych recenzji. Pamietam, że przed zakupem zrobiłam mini reaserch i opinie były podzielone, ale jak to przy wszystkim. Sama nie polecam Eskadronów, jeśli ludzie się wahają między nim a Fair Playem, głównie kwestia gustów i oczekiwań.


PS. A tak wracając do mojej niechęci do Esk, zakupiłam coś z wyższej półki, chcąc dać jeszcze raz szansę - zobaczycie na haulu, co dokładnie i napewno spodziewajcie się po powrocie do Polszy opinii. Możecie obstawiać, czy się zakocham w firmie, czy ją do końca znienawidzę :P 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aplikacja Equilab

Ogłowie START Woden

Recenzja ochraniaczy i kaloszków "Green" od Lovequestrian